Strona główna | Mapa serwisu | English version  
TARNICA
Korona Gór Polski > Szczyty > TARNICA

I czas na następny szczyt...tym razem będzie to Tarnica w Bieszczadach.

Do Lutowisk jest kawał drogi, to żeby ddojechać na miejsce o normdarmowy hosting obrazkówalnej godzinie, zbiórka odbyła się 30.04. już o 23:45 pod SP.22, aby wrócić 04.05. Wyjątkowo wszyscy byli punktualni, więc weszliśmy do busa i w drogę...jedziemy i jedziemy...i końca nie widać. Ale o 4:00 rano widać było stację benzynową i automat do napojów:-) Nigdy nie spodziewalibyśmy się, że na stacji może być tak miło...dzień się budził, ptaszki śpiewały, słońce wstawało.

 

 


Koło 8:00 byliśmy na miejscu...zakwaterowaliśmy się w szkole, dokładniej w sali geograficznej, i poszliśmy na autobus, aby nas podwiózł do Ustrzyk Górnych. Autobus przyjechał, ale...stwierdził, że w sumie po co nas brać??? Zamknął drzwi przed nosem i sobie spokojnie pojechał. Haha...te zdziwko w oczach Ciotki;-) No cóż...ale załatwić da się wszystko i tak było i tym razem. Za jakiś czas nie wiadomo skąd przyjechał bus i zawiózł nas do celu.
Zwiedziliśmy kościół w Ustrzykach, a potem posiedzieliśmy w centrum...Hmm...jeżeli kilka sklepów i duży parasol na środku "rynku" można nazwać centrum...I znów przyjemności związane z dorabianiem w TESCO - każdy dostał za free zupę, jaką tylko chciał. Po atrakcjach znów do szkoły...czy nawet na wycieczce ten jakże miły dla nas budynek musi być przypominany? Jak ten dzień okropnie się dłużył!!! Ale to nie znaczy, że się nudziliśmy. Zawsze potrafimy sobie coś znaleźć do roboty: zabawa na placu zabaw, siatkówka, ping-pong, TWISTER czy "latanie" nie wiadomo za czym po całej szkole.

Miło, że właścicielka schroniska (spaliśmy niby w schronisku, ale ono znajdowało się w szkole) tak nas polubiła, że pozwoliła za 10 zł. koszystać z sali gimnastycznej ;-) Pograliśmy w nogę i siatkę i tak zleciały dwa dni przeplatane dobrymi deserami, atrakcjami, zabawami, karaniem Laguny...niektórzy za poważnie wzięli to do serca ale cóż:-)

Drugiego dnia kierowniczka przeniosła nas do normalnego schroniskowego pokoju...ogólnie ten pomysł nam się środnio podobał:-)


darmowy hosting obrazków

Aż nadszedł najważniejszy dzień wycieczki.Dzień wejścia na Tarnię. Od początku było wiadomo, że pogoda nie dopisuje, a warunki na szlaku były tego dowodem - widoczności ZERO, śnieg, deszcz, grad, mróz i mokre ubrania...w tamtych chwilach nie było nam do śmiechu. Jeden nieostrożny, ruch, a mozna było stoczyć się w przepaść. Ale daliśmy radę!!! TARNICA JESdarmowy hosting obrazkówT NASZA!!! Mimo tak złych warunków, zawsze trafi się jakiś idiota, jak naprzykład turysta z parasolem, z którym pozwoliliśmy sobie zrobić zdjęcie:-) Gratulujemy odwagi, żeby nie powiedzieć głupoty...

 

 

 

I znów nasi kochani opiekunowie wpadli na genialny pomysł...po tym jak weszliśmy na najwyższy szczyt Bieszczad wymyślili sobie zabawę polegającą na tym, aby własnymi sposobami dowiedzieć się jak najwięcej o wskazanych symbolach Żydowskich. Trzeba wspomnieć, że Lutowiska są ściśle związane z Żydami, a my spaliśmy koło cmentarza wyznawców tej religii. Uroczo...:-)


W ostatni dzień, wieczorem wybraliśmy się do Baru "MIŚ" obejrzeć film o najdzikszym paśmie górskich - Bieszczadach.

 

darmowy hosting obrazków
Wszystko się kiedyś kończy...i trzeba się spakować i wrócić do domu:-( Po drodze zwiedziliśmy jeszcze zaporę nad Soliną. Jaka ona jest ogromna!!! 82 metry wysokości i 664 metry długości robi wielkie wrażenie.
Uwierzcie, że wracając z gór na Śląsk żyć się odechciewa...


by MAMUT & HOLS