Strona główna | Mapa serwisu | English version  
TURBACZ
Korona Gór Polski > Szczyty > TURBACZ
W dniach 19-21 września KPP zorganizowało kolejną wyprawę, której celem
był kolejny szczyt zaliczany do Korony Gór Polski, a tym razem był to -
Turbacz (1314 m n.p.m.).

Zbiórka jak zwykle zaraz po lekcjach pod szkołą podstawową nr.22 w
Katowicach...Wszyscy są? I w drogę na dworzec PKP. Wiadomo, że już w
pociągu jest zabawa. Jak to miło "ściskając w ręku kamyk zielony,
patrzeć jak wszystko zostaje w tyle". Wysiadając w Krakowie z pociągu,
tworzy się lekkie zamieszanie spowodowane brakiem orientacji w godzinach
odjazdów BUS-ów do Rabki. Ale dziwnym trafem daliśmy radę. Dwu godzinna
jazda samochodem i jesteśmy tuż przy Schronisku Młodzieżowym w Rabce. Od
początku pogoda nie dopisywała, więc na prawdę miło było rozłożyć się w
ciepłym pomieszczeniu, zrobić sobie tzw. "zupki chińskie" i po prostu
porozmawiać. Czas leci i trzeba w końcu iść spać. Przecież za nas nikt
Turbacza nie zrobi;-) Pełni nowej energii i zapału, wstajemy wcześnie
rano i ruszamy w drogę. Czerwony szlak na szczyt zapowiadał się
"normalnie", trochę błota i tyle. W głębi duszy, myśleliśmy nawet, że
mimo deszczu zobaczymy piękne widoki na Tatry. Niestety...pogoda się
psuje i po chwili pogoda nie zostawiła na nas ani "suchej nitki".
Wysuszyliśmy się jednak troszkę w schronisku na Starych Wierchach przy
gorącej herbacie.
Czas nas goni...stąd na Turbacz są przecież jeszcze ponad dwie godziny.
Ale KPP się nie poddaje i "drałujemy" dalej pod górę. Jest coraz
zimniej, aż przed naszymi oczami ukazuje się ŚNIEG!!! Dwadzieścia
centymetrów śniegu nawiewającego nam na twarz po każdym silniejszym
podmuchu wiatru. Co za mróz! A przecież jeszcze obowiązkowo trzeba
zrobić zdjęcie na szczycie! Do schroniska troszkę się
schodzi...schodzimy...Nagle ktoś wykrzykuje magiczne hasło:
SCHRONISKO!!! Sił i energii przybywa, więc biegiem do schroniska i
przytuleni do gorących kaloryferów zamawiamy noclegi.
No dobrze...było zimno, ale przecież musimy z tego śniegu skorzystać!
Jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy. I znów przemoczeni i mokrzy musieliśmy
się rozgrzewać. Teraz poukładajmy sławetne cztery klocki z Lipton`a, z
których ponoć ułożyć można 63 figury. Poszło nieźle...ułożyliśmy 12.
Tego dnia musieliśmy iść wcześnie spać, bo następnego musieliśmy znów
wcześnie wyjść, aby zdążyć zejść do Nowego Targu i dostać się na dworzec
PKP. Udało się! Do przyjazdu pociągu jeszcze godzina, więc nasza "Ciotka
Basia" kupiła ze wspólnych pieniędzy wszystkim trochę smakołyków. Aż
pociąg do Krakowa przyjechał...potem z Krakowa do Katowic...i znów widok
tych szarych, nudnych ludzi z miasta. Ale 17 października kolejna
wyprawa, w trakcie której zdobędziemy dwa szczyty: Radziejową i Wysoką.
Damy radę!
by MAMUT & HOLS